Koreańska pielęgnacja czyli maseczki marki PILATEN HIT czy KIT

 



Witam wszystkich

Koreańska pielęgnacja zawładnęła światem. Wszyscy mają bzika na jej punkcie. Każdy chce mieć cerę jak typowa Koreanka i zachować młodość na dłużej. Nawet ja wpadłam w pułapkę koreańskiej pielęgnacji. Dlatego dziś chciałam przedstawić wam wyniki moich testów maseczek do twarzy marki Pilaten. Hit czy Kit??? Jak myślicie??? Jeśli interesuje was taka tematyka to zapraszam do czytania.

Europejki zazdroszczą Koreankom pięknej, gładkiej i rozpromienionej cery. Ich cera jest zawsze nieskazitelnie gładka, delikatna i jasna. Zero jakiejkolwiek pigmentacji, plam i innych paskudztw, które my Europejki musimy znosić ze spokojem. Niestety prawda jest dużo bardziej złożona niż się nam wydaje.

Bądźmy szczerzy sama pielęgnacja nie wiele poradzi, ponieważ genów nie oszukamy. Mamy inną budowę skóry i tak naprawdę żadna pielęgnacja nie zdziała tutaj cudów. Oczywiście możemy delikatnie rozjaśnić naszą skórę, rozpromienić, ale nigdy nie zbliżymy się kolorytem do naszych koleżanek Koreanek. Im szybciej przestaniemy dążyć do absurdalnej perfekcji tym lepiej dla nas. Każda z nas jest piękna na swój sposób. Ze swoimi niedoskonałościami czy bez nich. Każda z nas jest wyjątkowa i o tym zawsze powinniśmy pamiętać.

Jeśli chodzi o markę Pilaten to ma ona przeróżne opinie. Jedni ją kochają, a drudzy nienawidzą. Jeszcze tak mieszanych opinii dotyczących danych produktów nie słyszałam. Dlatego sama postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy maski Pilaten są genialne, a może beznadziejne.

Do testów zakupiłam trzy różne rodzaje maseczek. Takie, które mogą się przydać dla mojego typu cery. Chciałam też delikatnego rozjaśnienia skóry oraz oczyszczenia porów. Moje pory to wulkany, więc każde oczyszczenie jest na wagę złota :-)


PRZETESTOWANE RODZAJE MASECZEK PILATEN:

  • White clay- biała maska oczyszczająca pory,
  • Hydrating whitening mask- maska rozjaśniająca w płachcie,
  • Black head- czarna maska oczyszczająca pory,


Przy wszystkich rodzajach maseczek producent zaleca oczyszczenie twarzy i wykonanie peelingu, co oczywiście uczyniłam. Proszę nie przestraszcie się moich zdjęć bo specjalnie dla was trochę zaszalałam :-)


Pierwszą maską, którą przetestowałam była maseczka PILATEN BLACK HEAD- czarna maska oczyszczająca pory. Słyszałam opinie, że produkt jest jednym wielkim klejem, który przywiera do skóry i ciężko go potem usunąć. Jest to maseczka typu peel off, więc mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać.

Maska jest czarna jak węgiel o gęstej konsystencji. Dobrze się ją nakłada na skórę. Taka jedna saszetka starcza na dwa użycia przy pokryciu całej twarzy. Nakładamy i czekamy aż wyschnie, a następnie ściągamy. 

Faktycznie maseczka trzymała się dosyć mocno mojej skóry, ale tylko w tych fragmentach gdzie najmocniej była zanieczyszczona. Dosłownie odkurzyła moje wągry i zaskórniki. Myślałam, że mam cerę dobrze oczyszczoną, ale po użyciu tej maski zobaczyłam dopiero ile niedoskonałości mam. Nie nadaje się to wam do pokazania, ale dosłownie czarny płat ściągniętej maski był pokryty masą niedoskonałości. Byłam w szoku.

Podczas ściąganie maseczki Pilaten Black Head nie odczuwałam żadnego bólu ani dyskomfortu. Jest to trochę mocniejsza maseczka peel off niż inne tego typu, ale wszystko da się przeżyć.






Trzeba ominąć okolice oczu oraz brwi i linię włosów bo można sobie zrobić duże kuku przy ściąganiu tej maseczki. Słyszałam, że ktoś połowę brwi usunął bo posmarował nią brwi. Coś niesamowitego :-)

Druga maseczka, którą testowałam konsystencja oraz właściwościami przypomina poprzednika. Mowa tu o maseczce typu peel off PILATEN WHITE CLAY- biała maska oczyszczająca pory.



Maseczka działaniem jest identyczna jak ta maseczka czarna. Dobrze oczyszcza ze wszystkich zanieczyszczeń. Zawiera w sobie ekstrakt z aloesu oraz kaktusa. Mam wrażenie, że ta maseczka powoduje mniejsze zaczerwienie twarzy po ściągnięciu jej, ale być może to tylko działanie mojej wyobraźni. W każdym razie maseczka spełnia swoją funkcję. Silnie oczyszcza i o wągrach nie ma tutaj żadnej mowy. To nie podlega dyskusji.

Ostatnią maską, którą testowałam była maseczka PILATEN HYDRATING WHITENING MASK- maska rozjaśniająca w płachcie. Jeśli chodzi o sam sposób aplikacji tej maseczki jest bardzo przyjemny. Daje uczucie chłodzenia. Trzyma się ją na twarzy około 20 minut. Następnie ściągamy ją i nie myjemy twarzy. Ja zawsze jeszcze wmasowuje resztki maseczki w moją skórę. W końcu płacimy za nią, więc nic nie może się zmarnować :-)

Po użyciu twarz jest rzeczywiście odświeżona i mniej zaczerwieniona. Osoby, ze skórą szczególnie naczynkową zobaczą różnice. Słuchajcie ta maseczka działa. Nie wiem jakim cudem, ale po użyciu jest widoczna różnica. 



Maseczka dobrze nawilża skórę, delikatnie ją rozpormienia. Nie zauważałam jakiegoś mega rozjaśnienia, ale po użyciu cera wygląda lepiej. Zaczerwienienia są mniej widoczne. Ja używam tej maseczki po kwasach i powiem wam, że taki duet to strzał w dziesiątkę. 

Kiedy skóra jest zmęczona po całym dniu przed komputerem. Mam oznaki niewyspania to ta maseczka jest takim szybkim zastrzykiem, który pobudza skórę do działania. Maseczka nie kosztuje strasznie dużo, więc warto ją sprawdzić.

Podsumowując maseczki Pilaten spełniają funkcje wskazane przez producenta, a to jest bardzo dużo. Być może my Europejki nie jesteśmy przyzwyczajone do tak silnego działania maseczek, stąd tak mieszane opinie w sieci. Pamiętajmy, że Koreanki lubią silne oczyszczanie skóry, a efekt ma być widoczny od razu po użyciu. My chyba jeszcze do takiego typu pielęgnacji podchodzimy zbyt sceptycznie. Uważam, że maseczki nie kosztują dużo i warte są zakupu. Wariantów maseczek Pilaten jest bardzo duzż i każdy znajdzie coś dla siebie.

Znacie markę Pilaten??? Jestem bardzo ciekawa 





Komentarze

  1. Fajne te maseczki. Dobrze, że spełniają swoje funkcje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marka jest mi znana, ale na razie tylko ze słyszenia. Nie miałam żadnej z tych maseczek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marki nie kojarzę, ale chętnie przetestuję ich maseczki :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto próbować nowych rzeczy . Nie znam firmy :) napewno kiedyś sięgnę po ich maski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej usunąć sobie brwi maseczką,, ałć to musiało kogoś boleć hehe:D Super recenzje :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam jakąś maskę tej marki, ale bez większego szału jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tej marki mialam platki pod oczy ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo chętnie przetestowałabym na własnej skórze działanie tych maseczek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie używałam maseczki peel off, moją ulubioną jest czarna z Bielendy. Z tej marki może wypróbuję wersję oczyszczającą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam tę czarną maskę i dla mnie to kompletny bubel.

    OdpowiedzUsuń
  11. Koreańska pielęgnacja jest bardzo ceniona, ja jednak jeszcze nigdy nie miałam przyjemności wypróbować żadnego koreańskiego kosmetyku :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

GLAM PALETTE DOUGLAS- paletka o wielu odcieniach kobiecości.

Półhybryda na paznokciach ??? Wielki test paznokciowy. Jak ją prawidłowo wykonać, aby cieszyć się idealnymi paznokciami przez wiele tygodni- NEONAIL

Moje ostatnie zapachowe łupy z ROSSMANNA; Trwałe perfumy w dobrej cenie: NAOMI CAMPBELL, KENZO , MOSCHINO

HITY pielęgnacji w 2020 roku; Co się u mnie sprawdziło: DERMEDIC HYDRAIN2, ORIENTANA OLEJEK DO TWARZY, KREM AA Z SELEREM, PEELING KAWITACYJNY BEAUTIFLY